"Innowacyjne kierunki miały zapewnić posady w ośrodkach onkologicznych wykorzystujących spektroskopię jądrową i rentgenowską, rezonans magnetyczny czy mikrofale. Władze uczelni zapomniały o uwzględnieniu zajęć praktycznych w programie" - donosi gazeta.pl.
Władze uczelni przyznały, że popełniły błąd przy układaniu programu. Ale obiecują, że "braki zostaną jak najszybciej uzupełnione i 3,5- letnie studia będą dawały "co najmniej tyle", co dwuletnia zawodówka. Faktycznie, aż chce się iść! Dla mnie to jest szok!
Dawno już słyszałem, że "mgr" przed nazwiskiem nie robi już takiego wrażenia, jak kiedyś. Zwłaszcza, jeżeli jest to godność kobieca. Ale wiecie co? Nie ma się czemu dziwić, przecież "mgr" oznacza "mogę g*wno robić", a mężczyzna może dać większy "efekt".
A na poważnie, uczelnie powinny jakoś wynagrodzić pokrzywdzonych absolwentów, bowiem rynek pracy komplikuje się z czasem, a oni zasilą go dwa lata później... I to niepowiedziane też jeszcze, bo pracodawca może wołać ludzi z doświadczeniem, którego oni nie mieli czasu zdobyć. Możecie się kłocić, ale liczcie się, że odpowiedzi zwrotne mogą brzmieć tak, cytuję: "tumanku spadaj załuż swoja firmę"...
Dokąd zmierzasz, Edukacjo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz